I znów mnie nie ma. Wakacje się kończą w trybie ekspresyjnym, a ja nie mam na nic czasu, a co najgorsza,
nawet nie korzystam z ostatnich dni wakacji. Mam pewne sprawy, które muszę dopiąć na ostatnie guziki,
niestety i tak mam wątpliwości co do nich i to spore. W poniedziałek wszystko się okaże. Wracając z eko
wstąpiłam do piekarni po ciacho. Miałam straszną ochotę na kremówkę, po czym rozczarowałam się jak
ją zjadłam, bo teraz dają do niej o wiele mniej kremu, a wiadomo krem najlepszy z takiego ciacha jest.
Kupiłam sobie też mini paczkę monster munch tak spontanicznie, którą zjadłam też bardzo szybko jak
ją kupiłam. Ogólnie to nie mogę się doczekać tego trzynastego września i w końcu wypocząć na plaży,
z dala od wszystkich. Tylko ja, Oskar, obcy kraj i tydzień wolności. Tego nam trzeba. Zaczynam się
powoli przekonywać do liczby trzynaście, która zawsze w moim przypadku jest jakaś pechowa w
taki czy inny sposób. Różnie bywało, ale zawsze prawie coś musiało się dziwnego dziać tego dnia.
A to jeszcze wyjeżdżamy w słynny 'piątek 13' ale coraz lepiej mi się na to wszystko patrzy, bo to
będzie zdecydowanie dobry dzień, nie zważając na wszystko. A za jakieś dwa tygodnie moja 19 ;)
dobre ciacho, mniam :)
OdpowiedzUsuńmmmm ale pycha ciacho...
OdpowiedzUsuńja osobiście bardzo lubię liczbę 13, nawet urodziłam się trzynastego a 18-stkę wypadła mi także w piątek 13 :D
pozdrawiam
http://diamondoflife.blogspot.com/
ale ja dawno duszków nie jadłam :D
OdpowiedzUsuń