Pezet jak dla mnie jest jednym z najlepszych polskich raperów. Jest też jednym z pierwszych, jakich zaczynałam słuchać już w podstawówce. Byłam na dwóch koncertach jak na razie, ale ten wspominam lepiej niż drugi. Na tym byłam we Wrocławiu w Flow Music Club. Pamiętam, że było tam strasznie gorąco. Jak dopiero co koncert się zaczął słabo mi się strasznie zrobiło i wyszłam na zewnątrz, żeby się przewietrzyć. Dwa razy tak wychodziłam, bo tak gorąco tam było. Żadnej klimatyzacji nic, a to wrzesień jeszcze na dworze było też ciepło, no ale jakoś dałam radę. Najlepsze jest to, że stałam w pierwszy rzędzie i tak dwa razy wyszłam z tego tłumu i wróciłam na to samo miejsce. Trochę mi to zajęło, ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych !
To zdjęcie już zrobione po upadku. Pezet podczas jednej z piosenek odwrócił się i szedł tyłem, a że scena była mała to z niej spadł. Przy okazji uderzył mnie w twarz i z wargi mi lekko krew poleciała haha, ale mnie nie bolało, nawet nie poczułam. Jak wstał i się spytał kto oberwał to od razu się wyrywałam, że to ja i mnie przeprosił kilka razy, to było miłe ;)
No i moje jedyne zdjęcie z Pezetem. Nie chciał już robić, bo był zmęczony, ale jak zobaczył, że to ja to nie mógł mi odmówić i powiedział, że z poszkodowaną jeszcze zrobi zdjęcie i tedy też jeszcze raz mnie przeprosił na koniec. Przynajmniej ma jakiś szacunek. Nie wszyscy by nawet zareagowali. Miło wspominam ten koncert <3
A to filmik nakręcany podczas koncertu przez kamerzystę
z klubu, gdzieś tam stoję w pierwszym rzędzie ;))